Dostałam w spadku mieszkanie po dziadku. Szkoda tylko, że nie wiedziałam, z kim będę musiała się nim podzielić…

Kiedy usłyszałam, że dziadek zapisał mi swoje mieszkanie, byłam wzruszona i pełna nadziei na nowy początek. Jednak moje plany szybko legły w gruzach, gdy okazało się, że spadek kryje pewną tajemnicę…

Wydawało się, że los się do mnie uśmiechnął, a nowe mieszkanie miało być początkiem lepszego życia. Nie przewidziałam jednak, że czeka mnie walka o to, kto tak naprawdę ma do niego prawo. Sytuacja szybko wymknęła się spod kontroli…

Z dnia na dzień moje życie miało się odmienić – mieszkanie w centrum miasta, o którym zawsze marzyłam, miało teraz należeć do mnie. Gdy adwokat poinformował mnie o zapisanym spadku, łzy szczęścia napłynęły mi do oczu. Dziadek zawsze wspierał mnie, nawet gdy inni w rodzinie mieli wątpliwości co do moich wyborów życiowych. To właśnie on był moim sojusznikiem i oparciem. Ale radość nie trwała długo.

Kiedy zjawiłam się w mieszkaniu po raz pierwszy po otrzymaniu kluczy, poczułam dziwną obecność. Zignorowałam to, przypisując mojej wyobraźni, zmęczonej nadmiarem emocji. W końcu zamierzałam tu zamieszkać, więc byłam podekscytowana wszystkim, co mogło mnie tu czekać.

Tajemnicza współwłaścicielka

Kilka dni później zadzwonił dzwonek do drzwi. Spodziewałam się kuriera, więc od razu otworzyłam. Jednak zamiast paczki, na progu stała kobieta w średnim wieku, ubrana w elegancki płaszcz, z torebką Louis Vuitton przewieszoną przez ramię. Jej zimne spojrzenie sprawiło, że serce mi zamarło. Nie musiała nic mówić, wiedziałam, że nie jest tu z wizytą towarzyską.

– Jestem Anna. Może dziadek nie wspominał o mnie, ale to mieszkanie nie należy wyłącznie do ciebie – oznajmiła bez ogródek.

Zaniemówiłam. Zaczęłam szybko przeszukiwać myśli, przypominając sobie wszystkie rozmowy z dziadkiem. Nigdy nie wspominał o Annie. Kim była ta kobieta i dlaczego twierdzi, że ma prawo do mojego mieszkania?

Spadek, którego nie oczekiwałam

Anna wyciągnęła papiery. Były to dokumenty spadkowe, na których widniało jej nazwisko, podpisane przez mojego dziadka. Zdziwiona i zszokowana, zaczęłam czytać. Faktycznie, wszystko wyglądało na prawdziwe. Dziadek zapisał jej połowę mieszkania.

– Przykro mi, że tak musisz się dowiedzieć – dodała Anna z lekkim uśmiechem, który bardziej przypominał triumf niż współczucie.

To było dla mnie zbyt wiele. Prawie upuściłam dokumenty, ale postanowiłam walczyć. Dziadek kochał mnie, dlaczego miałby zapisać mieszkanie jakiejś obcej kobiecie? Czułam, że coś tu nie gra.

Prawda wychodzi na jaw

W kolejnych tygodniach nasza relacja z Anną była pełna konfliktów. Kiedy przychodziłam do mieszkania, ona już tam była, przeglądała rzeczy dziadka, zachowywała się, jakby wszystko należało do niej. Nie potrafiłam tego znieść. Kłótnie stały się naszą codziennością. W końcu doszło do punktu, w którym nie mogłam znieść jej obecności. Nie miałam zamiaru dzielić mieszkania z kimś, kto pojawił się w moim życiu znikąd.

Postanowiłam dowiedzieć się więcej o Annie. Wynajęłam prawnika, żeby zbadał jej przeszłość. I wtedy prawda wyszła na jaw.

Okazało się, że Anna nie była przypadkową osobą. Przez ostatnie lata była kochanką mojego dziadka. Wiedziała, że dziadek jest chory i zapewniła sobie część jego majątku, zanim ten zdążył w pełni przemyśleć swoją decyzję. To tłumaczyło jej pewność siebie i roszczenia.

Czułam gniew i smutek. Dziadek był moim największym wsparciem, a teraz dowiedziałam się, że miał tajemnice, o których nikt nie wiedział. Co gorsza, osoba, z którą teraz musiałam dzielić mieszkanie, była kimś, kto wykorzystał jego słabość. Ale czy mogłam cokolwiek zrobić?

Ostateczna decyzja

Kiedy spotkałam się z Anną po raz kolejny, postanowiłam z nią porozmawiać. Nie chciałam walczyć o to mieszkanie w nieskończoność. Powiedziałam jej, co wiem o jej związku z dziadkiem, a ona… nie zaprzeczyła. Zamiast tego usiadła, westchnęła i powiedziała:

– Nie musisz tego rozumieć. Ale dziadek mnie kochał, a ja dbałam o niego, kiedy nikt inny tego nie robił.

Nie mogłam uwierzyć w jej słowa. Mój dziadek potrzebował wsparcia? Jak to możliwe, że nie wiedziałam, że był w takim stanie? Jednak zamiast ciągnąć ten konflikt, postanowiłam oddać jej połowę mieszkania. Nie chciałam już dłużej żyć w tym kłamstwie.

Ale czy była to słuszna decyzja? Jak Wy byście postąpili? Dajcie znać w komentarzach na Facebooku, co myślicie o tej historii!

Comments

Loading...