Matka wmówiła mi, że mąż jest ze mną z litości. Godziłam się na wszystko, czego chciał, byle tylko mnie nie zostawił

Zawsze ufałam matce. Jej słowa miały dla mnie ogromne znaczenie, dlatego gdy zaczęła mówić, że mój mąż jest ze mną tylko z litości, zaczęłam w to wierzyć. Przekonała mnie, że to ja muszę robić wszystko, żeby go zatrzymać… Codziennie robiłam, co mogłam, byle tylko mnie nie zostawił…

Kiedy zaczął unikać rozmów, a na nasze randki przestał przychodzić, wiedziałam, że coś się dzieje. Matka przekonywała, że to wszystko moja wina, a ja muszę się bardziej postarać, by związek przetrwał… W końcu odkryłam prawdę i to, co usłyszałam, zmieniło moje życie na zawsze…

Zawsze ufałam matce. Jej opinia była dla mnie najważniejsza, a kiedy mówiła, że wie, co dla mnie najlepsze, nie wątpiłam w jej słowa. Moje małżeństwo z Kamilem wydawało się dobre, przynajmniej z początku. Kochaliśmy się, śmialiśmy razem, snuliśmy plany na przyszłość. Wszystko jednak zaczęło się psuć, gdy moja matka powoli zaczęła wplatać w rozmowy swoje spostrzeżenia.

„On jest z tobą z litości” – powiedziała mi pewnego dnia, zupełnie bez emocji, jakby to była oczywista prawda. Jej słowa zasiały we mnie ziarno niepewności. „Jesteś za miękka. Powinnaś być bardziej stanowcza, bo w końcu cię zostawi” – ciągnęła dalej. Od tego dnia nic nie było już takie samo.

Zasiane wątpliwości

Zaczęłam bardziej analizować każdy gest Kamila, każde słowo. Czy rzeczywiście jest ze mną z litości? Czy czuje się zmuszony do tego, by być w tym małżeństwie? Każda kłótnia, każda niezgodność zaczęła wydawać mi się dowodem na to, że matka ma rację. A ona? Podsycała moje wątpliwości. „Zobacz, jak patrzy na inne kobiety. Już dawno by odszedł, gdyby nie myślał, że cię to złamie” – mówiła z takim przekonaniem, że w końcu zaczęłam wierzyć, że to prawda.

Zaczęłam więc robić wszystko, by Kamil był szczęśliwy. Godziłam się na jego wymagania, przymykałam oko na jego chłodne zachowanie, robiłam wszystko, czego chciał, byle tylko mnie nie zostawił. Był moim światem, a ja coraz bardziej tonęłam w przekonaniu, że tylko ja mogę uratować nasz związek.

Zaczyna się dystans

Kamil coraz częściej wracał późno z pracy, a nasze rozmowy stały się powierzchowne. Unikał kontaktu wzrokowego, a ja, choć bolało mnie to, tłumaczyłam sobie, że pewnie ma dużo na głowie. Matka jednak nie ustawała. „Zobacz, jak się zachowuje. On cię nie kocha. Musisz mu udowodnić, że jesteś dla niego najlepsza” – te słowa były jak mantrą.

Próbowałam coraz bardziej. Gotowałam jego ulubione potrawy, spełniałam jego każde życzenie, organizowałam romantyczne wieczory. Ale on był coraz bardziej obojętny. Znikał na długie godziny, a kiedy wracał, w jego oczach widziałam coś, co mnie przerażało – brak zainteresowania.

Matka znowu podsyca intrygę

„Pewnie ma kogoś innego” – powiedziała matka pewnego wieczoru. „Nie dziwię się. Ty mu tylko dogadzasz, a on potrzebuje kobiety, która go zrozumie i z którą poczuje się prawdziwym mężczyzną”. Te słowa zadziałały jak trucizna. Postanowiłam dowiedzieć się, czy to prawda. Czy rzeczywiście Kamil ma kogoś innego?

Pewnej nocy, kiedy Kamil znowu wyszedł „z kolegami”, postanowiłam zajrzeć do jego telefonu. Serce biło mi mocno, ale to, co znalazłam, nie było tym, czego się spodziewałam.

Prawda, która wywróciła wszystko

Kamil nie miał kochanki. W jego wiadomościach odkryłam coś, co mnie zszokowało bardziej niż zdrada. Pisał z moją matką. To ona podsuwała mu pomysły, jak mnie unikać. To ona namawiała go, by się oddalał, bym czuła się bezwartościowa. Cały ten czas manipulowała nie tylko mną, ale i nim. Gdy skonfrontowałam go z tym, co odkryłam, wybuchła ogromna kłótnia. Kamil w końcu przyznał, że czuł się zmuszony do trwania w małżeństwie, bo moja matka wmówiła mu, że bez niego załamię się psychicznie.

Nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam. Matka, której ufałam całe życie, manipulowała mną i moim mężem. To ona była źródłem wszystkich problemów w naszym związku. Kiedy następnego dnia zmierzyłam się z nią, przyznała, że chciała mieć nade mną kontrolę. Powiedziała, że nie wierzyła, że mogę być szczęśliwa z kimkolwiek, bo „kobieta musi znać swoje miejsce”.

Opuściłam dom, zostawiając za sobą matkę, która zniszczyła mój związek, i męża, który dał się wciągnąć w jej grę. Teraz muszę zacząć od nowa – bez nich. A Wy? Jak byście postąpili na moim miejscu? Dajcie znać w komentarzach na Facebooku!

Comments

Loading...