Koleżanka z pracy wcisnęła mi bajkę o umierającej matce, bo chciała grzać tyłek na wczasach. Żmija jeszcze nie wie, z kim zadarła

Magda zawsze wydawała się miła i pomocna, ale tylko z pozoru. Kiedy pewnego dnia zaczęła dramatycznie opowiadać o chorobie swojej matki, nikt nie przypuszczał, że za łzami kryje się coś innego…

Splot wydarzeń ujawnił, że jej historia to misternie upleciona sieć kłamstw, która miała jeden cel – darmowy urlop na cudzy koszt. To, co stało się potem, sprawiło, że długo żałowała swojego zachowania…

„Musisz mnie zastąpić, bo matka umiera!”

W pracy wszyscy znali Magdę jako tą, która zawsze wiedziała, jak zmanipulować innych. Ale tym razem przekroczyła wszelkie granice. Pewnego popołudnia wparowała do mojego biura, łkając dramatycznie.

– Nie wiem, co robić! Moja mama… Ona jest w szpitalu, stan krytyczny – wyrzuciła z siebie między spazmami.

Byłam w szoku. Magda zawsze opowiadała o matce z czułością, ale nigdy nie wspominała o jej poważnych problemach zdrowotnych. Złapała mnie za rękę i dodała:

– Muszę pojechać do niej natychmiast. Czy mogłabyś mnie zastąpić?

Miałam swoje obowiązki, ale patrząc na jej łzy, zgodziłam się. Magda wyszła z pracy wcześniej, a ja zostałam z jej papierkową robotą na kilka dni.

 Pierwsze podejrzenia

Dwa dni później coś zaczęło mi nie pasować. Magda, która miała być przy łóżku matki, wrzuciła na media społecznościowe zdjęcie z egzotycznej plaży. „Raj na ziemi!” – głosił podpis. Najpierw myślałam, że to jakieś stare zdjęcie. Może potrzebowała oderwać się na chwilę od problemów? Ale kolejne posty rozwiały wątpliwości – Magda spędzała wymarzony urlop na Malediwach. Byłam wściekła. Jak mogła tak perfidnie kłamać, żerując na mojej empatii? Postanowiłam nie odpuszczać.

Tropienie żmii

Skontaktowałam się z jedną z naszych wspólnych koleżanek, Kasią, która była bliską znajomą Magdy. Wspólnie zaczęłyśmy drążyć temat. Kasia udawała zaniepokojoną i napisała do Magdy, pytając o jej matkę.

Odpowiedź przyszła błyskawicznie:
– Jest stabilnie, ale muszę zostać przy niej jeszcze kilka dni.

Kiedy to przeczytałam, miałam ochotę krzyczeć. Wiedziałam już, że cała historia to jedno wielkie oszustwo.

Konfrontacja w pracy

Kiedy Magda wróciła po tygodniu zrelaksowana, opalona i uśmiechnięta, nie mogłam powstrzymać się od konfrontacji.

– Jak twoja mama? – zapytałam z udawaną troską.

Zaczęła opowiadać coś o cudownej poprawie zdrowia i lekarzach, którzy dokonali cudu. W tym momencie wyjąłam telefon i pokazałam jej zdjęcia z jej własnego profilu.

– To twoja metoda wspierania mamy? Koktajle na plaży? – zapytałam lodowatym tonem.

Jej twarz momentalnie zrobiła się purpurowa. Zaczęła coś bełkotać o „krótkim odpoczynku dla zdrowia psychicznego”. Nie miałam ochoty słuchać tych bredni.

Prawda wychodzi na jaw

Nasz szef szybko dowiedział się o całej sytuacji. Okazało się, że Magda nie tylko mnie wrobiła, ale wcześniej naciągnęła kilku innych pracowników na podobne historie. Tym razem jej manipulacje nie przeszły bez echa – została zwolniona z pracy za oszustwo.

Na odchodne powiedziała mi, że „zniszczyłam jej życie”. Ale ja nie czułam wyrzutów sumienia. Ktoś musiał ją w końcu powstrzymać.

Co myślicie o tej historii? Jak byście postąpili na moim miejscu? Czy daliście się kiedyś nabrać na podobne manipulacje? Dajcie znać w komentarzach!

Comments

Loading...