Mąż wolał karierę i uganianie się z biuściastą blondyną niż rodzinę. To szwagier odbierał mój poród i przebierał syna
Kiedy Marta trafiła na porodówkę, jej mąż zniknął. To nie on wspierał ją w najważniejszym momencie życia, lecz ktoś, kogo się zupełnie nie spodziewała. Na porodówce prawda o ich małżeństwie w końcu wyszła na jaw…
Zamiast radości z narodzin syna, Marta musiała zmierzyć się z upokorzeniem i bólem. Jej najbliższy człowiek zawiódł, ale ktoś inny w nieoczekiwany sposób wypełnił tę pustkę. Co zrobił szwagier? O tym dowiecie się w dalszej części…
Mąż wolał karierę i blondynkę
Marta od dawna czuła, że coś jest nie tak. Kiedyś Grzegorz był inny – troskliwy, kochający, pełen planów na wspólną przyszłość. Ale z czasem praca w korporacji pochłonęła go całkowicie. Zaczęły się coraz dłuższe delegacje, „spotkania biznesowe” i wieczne zmęczenie. Marta starała się tłumaczyć jego nieobecność w domu – przecież ciężko pracował na przyszłość ich rodziny. Jednak gdy na jednym ze zdjęć z firmowej imprezy zobaczyła Grzegorza w objęciach wysokiej blondynki, iluzja zaczęła się rozpadać.
Poród bez męża
W dziewiątym miesiącu ciąży Marta czuła, że dłużej nie da rady udawać, że wszystko jest w porządku. Grzegorz wracał do domu coraz rzadziej, a kiedy już się pojawiał, był chłodny i obojętny. Marta prosiła, błagała go o rozmowę. Pytała, czy nie cieszy się na narodziny syna. Odpowiadał wymijająco, a gdy Marta zaczęła rodzić, jego telefon był wyłączony.
Na porodówkę zawiózł ją szwagier, Jan, brat Grzegorza. To on czuwał przy niej przez całą noc, trzymał za rękę, uspokajał i odbierał pierwsze zdjęcia maleństwa. Grzegorza wciąż nie było, nawet gdy Marta przytuliła synka po raz pierwszy.
Prawda wychodzi na jaw
Kilka dni po porodzie Grzegorz pojawił się w szpitalu, ale tylko na chwilę. Był zdystansowany, niemal niezainteresowany. Gdy Marta zapytała, dlaczego go nie było, odpowiedział: „Miałem ważną konferencję”. Ani słowa o blondynce, którą przyłapała kilka dni wcześniej na zdjęciach w jego telefonie.
Wieczorem, po powrocie do domu, Marta znalazła na stole kopertę. To była umowa wynajmu mieszkania, podpisana przez Grzegorza. Wynajął lokum dla siebie i… swojej kochanki.
Szwagier, którego się nie spodziewała
Jan, widząc cierpienie Marty, stał się jej największym wsparciem. To on przychodził codziennie, by pomóc przy małym Adasiu, przynosił zakupy i dbał, by niczego im nie brakowało. Nawet gdy Marta chciała, by dał jej trochę przestrzeni, Jan uparcie trwał przy niej.
„Nie jesteś sama” – powtarzał.
Cała prawda
Pewnego dnia Jan wyznał, że od lat darzył Martę uczuciem, ale nigdy nie próbował rozbijać jej małżeństwa. Dopiero gdy zobaczył, jak Grzegorz ją traktuje, zdecydował się działać. Z czasem Marta zaczęła widzieć w nim coś więcej niż tylko szwagra – stał się dla niej ostoją, przyjacielem, a w końcu kimś, komu zaufała na nowo.
Comments