Teściowa krytykowała praktycznie wszystko – źle gotowałam, źle myłam okna, źle sprzątałam… Za to 2 synowa była >>ideałem<<
Teściowa nigdy nie przepuszczała okazji, by skrytykować moją kuchnię, sprzątanie czy nawet to, jak wychowuję dzieci. Dla niej zawsze byłam „niewystarczająca”. Tymczasem druga synowa – Ewelina – była chodzącym ideałem. Ale pewnego dnia, w trakcie rodzinnego obiadu, coś wyszło na jaw…
Ewelina zawsze wydawała się idealna: perfekcyjnie ubrana, świetna gospodyni, z mężem jak z obrazka. Teściowa wychwalała ją pod niebiosa, a mnie traktowała jak nieudacznika. Tylko że idealne życie Eweliny miało swoje tajemnice, które w końcu ujrzały światło dzienne…
Wieczny ideał kontra ja
„Dlaczego nie możesz być jak Ewelina? Spójrz, jak ona trzyma dom!” – te słowa słyszałam niemal przy każdej wizycie teściowej. Zawsze znajdowała coś, co mogła skrytykować: nierówno umyte okna, za słabo przyprawione dania albo niedoskonały porządek w szafkach. W tym samym czasie Ewelina, żona młodszego brata mojego męża, była dla niej ucieleśnieniem perfekcji. Mieszkanie zawsze lśniące, ciasta jak z cukierni, a do tego uśmiech przyklejony na twarzy.
Początkowo próbowałam ignorować te przytyki. Mówiłam sobie, że teściowa po prostu tak ma i nigdy nikogo nie zadowoli. Ale z czasem było coraz gorzej. Mąż, zamiast stawać po mojej stronie, milczał, co tylko pogarszało sytuację. W końcu, podczas jednej z rodzinnych kolacji, coś we mnie pękło.
Rodzinny obiad pełen napięcia
Był to zwykły niedzielny obiad u teściowej. Ewelina, jak zawsze, przywiozła swoje popisowe danie – tym razem pięknie udekorowaną pieczeń. Ja zrobiłam ciasto, które, jak się okazało, wcale nie smakowało „jak trzeba”. Siedziałam przy stole, słuchając, jak teściowa znów chwali Ewelinę, a mnie obarczała wzrokiem pełnym dezaprobaty. W pewnym momencie Ewelina, nieświadoma mojego stanu, zaczęła opowiadać o swojej idealnej rutynie dnia.
„Każdego ranka wstaję o 6:00, robię kawę, sprzątam kuchnię, potem idę pobiegać. Po powrocie szykuję obiad, a popołudnia spędzam z dziećmi. No, wszystko jest kwestią organizacji” – powiedziała, a teściowa spojrzała na mnie z wyraźnym przesłaniem: „Dlaczego ty tak nie potrafisz?”.
To była kropla, która przelała czarę goryczy. Rzuciłam widelcem o talerz i oznajmiłam: „Może Ewelina powinna się tu wprowadzić i przejąć mój dom, skoro jest taka idealna!”. W pokoju zapadła niezręczna cisza.
Nieoczekiwane odkrycie
Po obiedzie teściowa poprosiła mnie o pomoc w wyniesieniu rzeczy do spiżarni. Próbując uspokoić emocje, zgodziłam się. W trakcie pakowania zauważyłam na półce pudełko z rachunkami – te, które Ewelina rzekomo tak skrupulatnie prowadziła. Coś mnie tknęło i zajrzałam do środka. Były tam… wezwania do zapłaty za kredyty, zaległości czynszowe i jakieś tajemnicze umowy pożyczkowe. Moje serce zabiło mocniej.
Wtedy przypomniałam sobie coś jeszcze – drogi samochód, który Ewelina rzekomo „kupiła za oszczędności”. Wszystko zaczęło się układać w całość. Ideał teściowej miał swoje skazy. Nie miałam zamiaru nic mówić, ale los chciał inaczej.
Moment prawdy
Następnego dnia, przy kolejnej rozmowie o „idealnej Ewelinie”, teściowa zaczęła narzekać, że młodszy syn pożyczył ostatnio sporą sumę pieniędzy. „Boże, ta młodzież nie umie gospodarować. Ale przynajmniej Ewelina robi, co może” – westchnęła. Wtedy nie wytrzymałam i powiedziałam: „Robi, co może? Sprawdź jej rachunki, zanim kolejny raz pochwalisz, jak świetnie sobie radzi!”.
Teściowa zamarła, a potem zaczęła dociekać, co mam na myśli. Nie chciałam mówić wprost, ale wystarczyło kilka wskazówek, by domyśliła się reszty. Wkrótce wyszło na jaw, że Ewelina tonie w długach, a jej idealne życie było jedynie fasadą. Nawet drogi samochód należał do jej koleżanki, która „pożyczyła” go na kilka miesięcy.
Jak zareagowała teściowa?
Zaskoczenie? Szok? Raczej wstyd. Od tamtej pory relacje się zmieniły. Teściowa zamilkła na temat moich „niedociągnięć” i zaczęła być bardziej wyrozumiała. Ewelina? Cóż, unikała rodzinnych spotkań przez dłuższy czas, próbując naprawić swoje błędy.
Comments