Rodzice narzeczonego chcą, bym zamieszkała na wsi. Baba powinna gotować i szorować podłogi, a nie siedzieć za biurkiem

Kiedy poznałam rodziców narzeczonego, od razu poczułam, że nie darzą mnie sympatią. Byłam dla nich „miastową panną” i od początku dawali mi do zrozumienia, że nie pasuję do ich rodziny. A kiedy zaproponowali, żebym rzuciła pracę i zamieszkała z nimi na wsi, coś we mnie pękło…

Ich wyobrażenie o mojej przyszłości różniło się diametralnie od moich planów. „Kobieta powinna gotować i szorować podłogi, a nie siedzieć za biurkiem” – powiedział jego ojciec. Nie wytrzymałam i powiedziałam, co o tym myślę…

Spotkanie z przyszłością, której nie chciałam

Poznałam Rafała na studiach. Przystojny, ambitny, zawsze z głową pełną pomysłów. Pracowaliśmy razem przy jednym projekcie i od tego momentu nie rozstawaliśmy się na krok. Jego otwartość i ciepło sprawiły, że zakochałam się w nim bez pamięci. Ale to, co tak mnie przyciągnęło, później stało się źródłem nieporozumień, gdy przyszło nam spotkać się z jego rodziną.

Rafał pochodził z małej wsi, oddalonej o dobre dwie godziny jazdy od miasta, w którym teraz mieszkaliśmy. Nigdy nie zwracałam na to szczególnej uwagi – w końcu nie miało to dla mnie znaczenia. Liczyła się nasza wspólna przyszłość. Ale, jak się okazało, dla jego rodziców miało to ogromne znaczenie.

Pierwsza wizyta

Pierwszy raz odwiedziliśmy jego rodzinny dom na Wielkanoc. Jego rodzice przywitali mnie z niejakim dystansem, ale nie brałam tego do siebie. „Może są po prostu ostrożni” – pomyślałam. Jednak to, co miało miejsce podczas obiadu, otworzyło mi oczy na ich prawdziwe intencje.

– A co ty właściwie robisz, dziewczyno? – spytał mnie jego ojciec, Jan, patrząc na mnie spod krzaczastych brwi.

– Pracuję w marketingu, w dużej agencji – odpowiedziałam z uśmiechem, czując jak Rafał ściska moją dłoń pod stołem.

– Hm, biurko – mruknął, prychając pod nosem. – Baba powinna gotować, a nie siedzieć za biurkiem.

Zamarłam. Spojrzałam na Rafała, ale on unikał mojego wzroku. Jego matka, Jadwiga, wtrąciła swoje:

– A to prawda. U nas zawsze wszystko było jasne. Kobieta zajmuje się domem, a mężczyzna zarabia. Wieś to odpowiednie miejsce dla kobiety, nie jakieś miasto. Ty byś się tam tylko zmarnowała – powiedziała, patrząc na mnie jak na kogoś, kto nie rozumie życia.

Niespodziewana propozycja

Prawdziwy szok przyszedł później, gdy zaproponowali, żebym… zamieszkała z nimi na wsi. Tak po prostu, żebym rzuciła pracę w mieście i zamieniła ją na życie „prawdziwej kobiety” – gotowanie, szorowanie podłóg i pomaganie na polu.

– Tu jest twoje miejsce – powiedział Jan z przekonaniem, jakby właśnie przekazał mi największy życiowy dar.

Rafał milczał. Nie mogłam uwierzyć, że nie stanął po mojej stronie.

– Nie wydaje mi się, żeby to był dobry pomysł – zaczęłam, starając się być dyplomatyczna. – Moja praca to coś, co kocham. Nie wyobrażam sobie życia bez niej.

Ale Jan tylko machnął ręką.

– Praca. Śmieszne słowo. Praca to, jak wstajesz rano, idziesz na pole i widzisz efekty swojego trudu. Nie to, co jakieś papierki i telefony.

Rafał wciąż milczał.

Ostateczna kłótnia

Kilka dni po tej wizycie Rafał zaproponował, żebyśmy jeszcze raz przemyśleli ich propozycję. To było dla mnie jak nóż w serce. Jak mógł w ogóle to rozważać? Wiedział, że kocham swoją pracę i życie w mieście.

– Oni po prostu chcą, żebyś była szczęśliwa – mówił cicho, jakby bał się, że go usłyszę.

– Szczęśliwa? Widziałeś, jak oni traktują kobiety? To dla nich tylko maszyny do sprzątania i gotowania! – nie wytrzymałam. – Czy naprawdę chcesz, żebym zrezygnowała z całego swojego życia, żeby uszczęśliwić twoich rodziców?

I wtedy Rafał powiedział coś, czego nigdy bym się nie spodziewała:

– Może tak by było lepiej. Przynajmniej mielibyśmy spokój.

Cała prawda wychodzi na jaw

To, co stało się później, zmieniło wszystko. Kiedy pakowałam swoje rzeczy, Rafał podszedł i przyznał się, że to on poprosił rodziców, aby przedstawili mi tę „propozycję”. Chciał mnie zmusić do zmiany stylu życia, bo sam tęsknił za wsią. Wiedział, że nigdy nie zgodzę się na to bezpośrednio, więc postanowił użyć do tego własnych rodziców. Byłam w szoku.

Zostawiłam go wtedy. Wychodząc, spojrzałam mu w oczy i powiedziałam tylko:

– Nie potrzebuję życia, które ktoś dla mnie zaplanował.

A wy? Jak byście postąpili na moim miejscu? Czy uważacie, że Rafał postąpił właściwie? Dajcie znać w komentarzach na Facebooku!

Comments

Loading...