Gdy dostałam spory spadek, przyjaciółka pokazała prawdziwą twarz. Modliszka chciała mnie oskubać, bo jej się należy

Zawsze myślałam, że mamy z Olą wyjątkową więź – była dla mnie jak siostra, której nigdy nie miałam. Wszystko zmieniło się, gdy niespodziewanie dostałam spory spadek po dalekim krewnym. To, co wydarzyło się później, przeszło moje najgorsze wyobrażenia…

Kiedy Ola dowiedziała się o moim spadku, najpierw gratulowała mi z szerokim uśmiechem na twarzy. Nie sądziłam, że ten uśmiech szybko zamieni się w coś znacznie bardziej złowrogiego. A to, co nastąpiło później, zburzyło całą naszą przyjaźń…

 

Więcej niż przyjaźń?

Z Olą przyjaźniłyśmy się od czasów liceum. Razem przeszłyśmy przez wszystkie etapy życia – pierwsze miłości, rozstania, zmiany pracy. Była dla mnie wsparciem, a ja dla niej. Zawsze mogłam na nią liczyć, a ona na mnie. Znałyśmy się jak nikt inny. Dlatego, gdy niespodziewanie otrzymałam spadek po dalekim krewnym, od razu zadzwoniłam do Oli.

Na początku była szczera radość. „Nie mogę w to uwierzyć! Jesteś teraz bogata, a przecież tobie się to należy jak nikomu innemu!” – mówiła, śmiejąc się przez telefon. Nie podejrzewałam, że za tymi słowami kryje się coś więcej. Dopiero później, gdy emocje opadły, zaczęły się pojawiać dziwne aluzje.

Mały prezent, duże żądania

Kilka dni później spotkałyśmy się na kawie. Siedziałyśmy w ulubionej kawiarni, a ja opowiadałam Oli, jakie mam plany. Chciałam mądrze zainwestować pieniądze, pomóc rodzicom, może wyremontować mieszkanie. Ola uważnie słuchała, ale w pewnym momencie wtrąciła: „Wiesz co? Może w końcu zrobimy razem coś dużego? Przecież tyle razy mówiłyśmy o własnym biznesie, a teraz masz środki!”.

Zaskoczyło mnie to. Nigdy wcześniej nie rozmawiałyśmy poważnie o wspólnym biznesie. Zawsze były to tylko luźne pomysły. „Nie wiem, Ola, to spore pieniądze. Chciałabym je dobrze wykorzystać” – odpowiedziałam ostrożnie, ale już wtedy coś zaczęło mnie niepokoić.

Ola zbagatelizowała moje wątpliwości. „Przecież to inwestycja w przyszłość! Znamy się tyle lat, wiem, że razem zrobimy coś niesamowitego!” – mówiła z entuzjazmem. Przyjaciółka zaczęła snuć plany o salonie kosmetycznym, o którym rzekomo marzyłyśmy od lat. Problem polegał na tym, że… ja nigdy nie marzyłam o takim biznesie.

Prawdziwa twarz modliszki

Próbowałam delikatnie zrzucić temat, ale Ola nie odpuszczała. Z każdym kolejnym spotkaniem naciskała coraz bardziej, aż w końcu sprawy przybrały nieoczekiwany obrót. Pewnego dnia zadzwoniła do mnie i oświadczyła: „Myślałam o tym długo i uważam, że powinnaś mi dać część tego spadku. Przecież byłyśmy zawsze jak siostry, to naturalne, że mi pomożesz. Należy mi się to”.

Byłam w szoku. Nie wiedziałam, co powiedzieć. „Ale… jak to?” – wydukałam. Ola nie miała jednak zamiaru wyjaśniać. „Przecież zawsze dzieliłyśmy się wszystkim. Ja też bym ci pomogła, gdybym miała takie pieniądze. Jesteś mi to winna”.

Jej słowa były jak cios w serce. Ola, którą uważałam za najbliższą osobę, teraz traktowała mnie jak bankomat. To już nie była przyjaźń. Zaczęłam się zastanawiać, czy kiedykolwiek tak naprawdę jej na mnie zależało, czy może od początku widziała we mnie jedynie potencjalne źródło zysku.

Burza emocji

Nie potrafiłam tego zignorować. Nasza kolejna rozmowa przerodziła się w kłótnię. „Jak możesz tak mówić? To moje pieniądze! Nie jestem ci nic winna!” – wykrzyczałam, a ona odparła, że to ja jestem samolubna i nigdy jej nie doceniałam. W tamtej chwili zdałam sobie sprawę, że straciłam coś więcej niż tylko pieniądze – straciłam przyjaciółkę, której ufałam przez lata.

Nie mogłam uwierzyć, że Ola była gotowa zniszczyć naszą relację dla pieniędzy. „Zawsze myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami, ale teraz widzę, że chodziło ci tylko o to, co możesz ode mnie zyskać” – powiedziałam, a ona wyszła z mojego mieszkania, trzaskając drzwiami.

Prawda wyszła na jaw

Po tej rozmowie nie odezwała się do mnie już nigdy więcej. Usłyszałam od wspólnych znajomych, że rozpowiadała o mnie niestworzone historie – o tym, że z dnia na dzień stałam się snobką i zapomniałam, komu zawdzięczam wsparcie w trudnych chwilach. Bolało, ale przynajmniej teraz wiedziałam, kto był prawdziwym przyjacielem.

I choć straciłam przyjaciółkę, zyskałam coś znacznie cenniejszego – świadomość, że pieniądze potrafią obnażyć prawdziwą naturę ludzi. Zastanawiam się teraz, ile jeszcze osób w moim życiu jest jak Ola, tylko czeka na odpowiedni moment, by pokazać swoją prawdziwą twarz.

Co o tym sądzisz? Jak Ty byś postąpił na moim miejscu? Daj znać w komentarzach na Facebooku!

Comments

Loading...