Mąż nie brał mojej pracy na poważnie. Z satysfakcją patrzyłam, jak zbiera szczękę z podłogi, gdy przyszłam z wypłatą
Mąż traktował jej pracę jak hobby i nie szczędził kąśliwych uwag. Dla niego ważne były tylko „prawdziwe” zarobki, które przynosił do domu. Kiedy jednak przyszła pierwsza wypłata, wszystko zmieniło się o 180 stopni…
Nie chodziło tylko o pieniądze, ale o coś znacznie większego – szacunek i zmianę ról w ich relacji. Mąż, dotąd tak pewny siebie, musiał zmierzyć się z prawdą, której nie przewidział…
Nie brał mnie na poważnie
„Jesteś tylko blogerką. Co to za praca?” – rzucał co jakiś czas, popijając kawę w naszym salonie. Tomek uważał, że prowadzenie bloga to zajęcie dla nastolatek, a nie dla poważnej kobiety po trzydziestce. Ja natomiast starałam się nie reagować na jego uwagi, choć bolały mnie coraz bardziej. Blog był dla mnie czymś więcej niż tylko zajęciem – to była moja pasja, przestrzeń, gdzie dzieliłam się swoimi doświadczeniami i zdobywałam czytelników.
Nie od razu miałam sukcesy. Przez pierwsze miesiące zarabiałam grosze, ale uczyłam się, inwestowałam czas i energię. Mąż tymczasem robił to, co umiał najlepiej – podcinał mi skrzydła. Każda rozmowa o mojej pracy kończyła się kąśliwymi uwagami. „Może byś w końcu znalazła coś porządnego?” – mawiał.
Punktem zapalnym była… nowa lodówka
Kiedy nasza lodówka odmówiła posłuszeństwa, Tomek rzucił: „Nie przejmuj się, ja za to zapłacę. W końcu to ja tu zarabiam.” Te słowa były dla mnie jak policzek. Postanowiłam, że więcej tego nie zniosę. Odpowiedziałam spokojnie, ale stanowczo: „Kupimy ją za moje pieniądze.”
Tomek prychnął, wyraźnie rozbawiony. „Twoje pieniądze? A co, blog już przynosi miliony?” Nie odpowiedziałam, choć gotowałam się ze złości. Wiedziałam jednak, że już niedługo będę miała okazję, by pokazać mu, jak bardzo się myli.
Pierwsza wypłata i wielkie zaskoczenie
Kiedy na moje konto wpłynęła pierwsza poważna wypłata od współpracującej ze mną marki, nie mogłam uwierzyć w liczby. Była to suma, która przewyższała miesięczną pensję Tomka. Czekałam na odpowiedni moment, by pokazać mu efekty mojej pracy.
W piątek wieczorem, kiedy Tomek usiadł do swojego ulubionego programu, podałam mu kartkę z kwotą, którą otrzymałam. Przez chwilę myślałam, że zignoruje moje słowa, ale kiedy spojrzał na kwotę, jego mina była bezcenna. „To żart?” – zapytał, nie dowierzając.
Kłótnia, która zmieniła wszystko
„Nie, to nie żart. To efekt mojej pracy, którą tak bardzo wyśmiewałeś” – powiedziałam. Tomek próbował się tłumaczyć, że „nie sądził, że blogowanie to aż tak poważne zajęcie”. Zaczęliśmy się kłócić. Wyrzuciłam mu, jak bardzo bolały mnie jego słowa, i jak mocno musiałam walczyć, by nie stracić wiary w siebie.
Tomek próbował przeprosić, ale czułam, że muszę wyjaśnić mu jedno: szacunek należy się każdemu, niezależnie od tego, czym się zajmuje. To był trudny wieczór, ale dzięki tej rozmowie coś w naszym związku zaczęło się zmieniać.
Prawda, która zmieniła naszą relację
Od tamtego momentu Tomek zaczął mnie traktować inaczej. Zainteresował się, jak wygląda moja praca, i nawet próbował mi w niej pomagać. Dzisiaj jesteśmy w zupełnie innym miejscu – w związku, gdzie jest miejsce na wzajemne wsparcie i docenianie siebie.
A lodówka? Kupiliśmy ją z mojej wypłaty.
Comments